Niezbędnym warunkiem zaistnienia empatii – pewnego rodzaju sytuacji przepływu, wzajemnego dostrajania się neuronów lustrzanych – jest doprowadzenie do takiej sytuacji, w której jesteśmy w stanie skoncentrować się nawet nie tyle na komunikacji, ile na sobie nawzajem. Ale czym właściwie jest ta koncentracja? Punktem wyjścia niech będzie dla nas zjawisko, które funkcjonuje w każdym z nas i które znacznie ułatwia nam życie, mianowicie uwaga. Pod tym hasłem kryje się szereg zachodzących w naszych umysłach procesów poznawczych, które odpowiadają m.in. za utrzymanie naszego organizmu w stanie gotowości do działania oraz, co ważniejsze, pozwalają na wyodrębnienie z otoczenia istotnych elementów, a tłumienie tych nieistotnych w danym momencie. To właśnie nazywamy koncentracją uwagi z perspektywy psychologii procesów poznawczych. Na poziomie bardziej społecznym koncentracja uwagi daje nam szansę na „chłonięcie całym sobą” przeżyć, intuicji, stanów, rozważań czy wyobrażeń innych.
Niestety wszelkie sytuacje codzienne, gdzie cały czas trzeba coś załatwiać, gdzieś pędzić, coś ciągle krąży nam po głowie, niekoniecznie sprzyjają takiej koncentracji. Podobnie w sytuacjach zawodowych, zdominowanych raczej stricte zadaniowym nastawieniem, rzadko mamy chwilę na skupienie się na innych. A przecież przy wykonywaniu rozmaitych zadań szalenie ważna jest współpraca, z którą z kolei nierozłącznie wiąże się komunikacją, a z tą z kolei koncentracja na innych. Cóż więc pozostaje?
Dobra wiadomość jest taka, że koncentrację uwagi można ćwiczyć. Po pierwsze samodzielnie, poprzez medytację, relaks czy wszelkiego pracę nad samym sobą, własną świadomością etc. Koncentrację na drugim człowieku z kolei, a ta właśnie jest sednem tegoż artykułu, możemy ćwiczyć poprzez aktywne słuchanie.
Słuchanie jakoś tak odruchowo kojarzy się z biernością/pasywnością. Wydaje się, że stroną aktywną jest ten, który mówi, a druga strona biernie słucha. Samo to słowo ma trochę podwójną konotację: po pierwsze klasyczne słuchanie, jako odbiór wrażeń dźwiękowych, po drugie słuchanie jako bycie posłusznym, uległym, a więc znów biernym. Tymczasem okazuje się, że słuchanie może być procesem jak najbardziej czynnym.
Słuchanie aktywne jest procesem empatycznego dostrojenia się do uczuć i myśli drugiego człowieka. Na poziomie fizjologicznym uaktywniane są specyficzne struktury mózgowe zwane neuronami lustrzanymi. Na poziomie psychologicznym oznacza maksymalnie możliwe otwarcie na przekazy werbalne i niewerbalne, znaczenia i emocje płynące od osoby, na której koncentruje się słuchający. Na poziomie duchowym oznacza decyzję na osobowe spotkanie, wejście w relację JA – TY.
Istotną kwestią w aktywnym słuchaniu jest podarowanie czegoś – w postaci swojej uwagi – mówiącemu. Zastosowanie tego w praktyce jest trudne i wymagające, szczególnie w sytuacjach zadaniowych, w których ciężko odciąć się do własnych poglądów oraz skoncentrować się tylko i wyłącznie na drugiej osobie. Często bowiem w takich sytuacjach przeważa w nas chęć jak najlepszego wykonania zadania i ostatnią rzeczą o jakiej wówczas myślimy jest skupianie się na drugim człowieku. Podobne trudności można napotkać, gdy w dialogu uczestniczą osoby z zupełnie różnych profesji, które na co dzień posługują się nawet innym językiem, więc wsłuchanie się w drugą stronę jest tym bardziej uciążliwe.
Na szczęście istnieją pewne dowody na to, że umiejętności „dostrajania” neuronów lustrzanych można się nauczyć. Podobnie jak w sztukach walki, jeśli poświęcimy odpowiednią ilość czasu na ćwiczenia w koncentracji i skupieniu, to potem, w sytuacji walki wyzwoli się w nas spontaniczna, ale odpowiednia reakcja. Podobnie w technikach teatru Grotowskiego, gdzie nie chodziło o to, aby aktor na pamięć wyuczał się roli. Istotniejsze było to, aby praktykować różne doznania w skupieniu i koncentracji na tyle długo, by w konkretnych sytuacjach być w stanie naturalnie i spontanicznie wcielić się w jakąś rolę.
Trening słuchania świetnie oddaje J. Enright w artykule „Pozycje słuchania terapeutycznego”.
„Poprzez świadome i intencjonalne ćwiczenie pozycji słuchania przez krótki okres czasu dość szybko, na poziomie działania i percepcji, nauczyć się można, jakie efekty najprawdopodobniej wywoła dana pozycja u klientów. Praktyka taka nie powoduje uczenia intelektualnego, ale raczej wiedzę organizmiczną. Poziom uzyskanej wiedzy podobny jest bardziej do tego, co rozwija się przy nauce jazdy na rowerze czy gry na pianinie, niż przy uczeniu się teorii. Ucząc się jazdy na rowerze opanowuje się na poziomie nerwowo-mięśniowym konsekwencje każdego ruchu. Jeżeli w określony sposób nacisnę kierownicę przy danej szybkości i w danym terenie, to nastąpi określony skręt. Z czasem można dojść, na przykład, do umiejętności robienia na drutach przy jeździe “bez trzymanki” – co wydaje się nie do pomyślenia na początku nauki. Ćwicząc pozycję słuchania w ten sam sposób można nauczyć się, jakie mogą być skutki pojedynczego słowa bądź zdania. W następstwie ćwiczenia się w pozycjach słuchania zachodzi uczenie się na poziomie organizmicznym i osoba słuchająca odnajduje w swoim słuchaniu coraz więcej elastyczności i rozmachu.”
W dojrzałym wieku mniej lub bardziej świadomie zdając sobie sprawę z potrzeby uwagi wzajemnie ją sobie oferujemy. Oferujemy ją sobie w różnych formach i postaciach – w rodzinach, w relacjach przyjacielskich. Coraz częściej jest ona jasno definiowanym elementem roli zawodowej. Stanowi coraz częściej definiowany element przywództwa, zarządzania, czy obsługi klienta. Rośnie środowisko terapeutów, trenerów, czy coachów, którzy sztukę koncentracji i uwagi traktują jako podstawę swojej codziennej pracy.
Drugim elementem rozwoju dojrzałości empatycznej jest pogłębianie samoświadomości, szczególnie dotyczącej swoich uczuć, emocji oraz doznań z „ciała”. Jest to swoista introspektywna zdolność do kierowania strumienia uwagi „do środka”. Praca ta owocuje większą integracją intuicyjnych odruchów z całością relacji danej osoby ze światem. W gruncie rzeczy chodzi o to, aby, po pierwsze, wiedzieć, jakie emocje, uczucia oraz doznania cielesne przeżywam, a po drugie, aby się z nimi identyfikować. W rezultacie emocje nie tyle „przydarzają się” jak grypa albo najazd teściowej, lecz są mną. Podobnie z ciałem – jest mną i wiele mówi mi o mojej aktualnej sytuacji.
Trzecim aspektem procesu rozwoju empatii jest nauka komunikowania się. Dotyczy to komunikowania uczuć, ale także rozumienia wieloznaczności komunikatów, które do nas dopływają. Znakomity specjalista w zakresie komunikacji – F.S. Von Thun, zauważył, że każdy komunikat, jeśli weźmiemy pod uwagę warstwę werbalną i niewerbalną, skierowany do drugiej osoby może mieć, i na ogół ma, cztery aspekty: nadawca mówi coś „rzeczowego” o świecie, mówi przy tym coś o relacji pomiędzy nadawcą i odbiorcą, zgłasza jaką potrzebę, apeluje o coś do odbiorcy, a także mówi coś o swojej sytuacji. Kiedy na przykład szef mówi do nowego pracownika: „Chciałabym, aby był Pan samodzielny i jak najszybciej zorientował się, kto co robi w naszym zespole i z tymi osobami załatwiał wszystkie sprawy”, to biorąc pod uwagę subtelności tonu, może to oznaczać: „Proszę nie zawracać mi głowy drobiazgami” i (apel), „Szanuję osoby, które sobie radzą i umieją współpracować”(informacja o sobie), „Nie chcę z Panem na razie za silnych relacji” (informacja o relacji), „Poinformowałem o swoich oczekiwaniach” (informacja rzeczowa). Ciekawe jest przećwiczenie tego typu analizy na rozmowie skłóconych małżonków. Ilość treści i podtekstów zawartych w pozornie prostym komunikacie jest zazwyczaj naprawdę spora.
Trening empatii polega na tym, aby wychwytywać je wszystkie, zanim automatyczne zareagujemy na jeden z nich zgodnie z nawykami poznawczymi i emocjonalnymi. Ktoś, kto ma nawyk słuchania tylko warstw rzeczowej, może zacząć zadawać wiele pytań np. „Z kim w zespole powinienem porozmawiać i o czym? Proszę podać, jaki jest zakres mojej decyzyjności, skoro mam być samodzielny? Na jakie wsparcie od kogo mogę liczyć? itp.” Będą one jak najbardziej sensowne, ale mogą wywołać obawę, że gość sobie nie poradzi, bo wszystko chce dokładnie mieć podane na tacy, nie słysząc komunikatu, że nie chcę, aby polegał mnie, lecz na innych. Ktoś, kto usłyszy tylko apel oraz informację o relacji („Proszę nie zawracać mi głowy drobiazgami” oraz „Nie chcę z Panem na razie za silnych więzi”), może natychmiast wyjść i wpaść w popłoch, bo nie wie, co jest drobiazgiem, i nie wie, jak się tego dowiedzieć, a na dodatek poczuje się odrzucony. Ktoś, kto usłyszał tylko informację o sobie („Szanuję osoby , które sobie radzą i umieją współpracować”) może wyjść i próbować się „wyrabiać” za wszelką cenę, aby zasłużyć na szacunek.
Empatia uczy nas, że trzeba słyszeć wszystkie te komunikaty, trzeba słyszeć osobę . Podobnie jest też z mówieniem. Samoświadomość pomaga widzieć we własnym sposobie zwracania się do kogoś wielość przekazywanych jednocześnie treści. Praca nad komunikacją może opierać się na wielu systemach np. Porozumieniu bez Przemocy, Asertywności, Metodzie TROP. Powinna jednak zachować osobisty styl osoby, bo w nim też zawiera się jej dotychczasowe doświadczenie, które przecież jest jej siłą. W końcu prowadzi do uznania wielości motywów i uznania, że prawidłowy styl komunikowania, to mówienie do kogoś tak, aby zrozumiał to, co najważniejszego mam do powiedzenia. Proste. I trudne.
Z rozwojem empatii wiąże się kwestia przekraczania nawyków. Często mają one charakter obronny, więc utrudniają empatyczne kontakt. Praca tego rodzaju jest emocjonująca, ponieważ jest zmianą. Czasami boli. Dlaczego mielibyśmy więc ją odbywać? Niezwykle ważny jest tu aspekt woli, akt decyzji. Wręcz wytrwałość i rodzaj uporu. Do takiej decyzji nie da się nikogo nakłonić. Można jednak stworzyć warunki, w których osoba szybko doświadczy, że oprócz bólu jest w tej drodze prawdziwa satysfakcja, a nagrodą jest bliskość. Czynnikiem wspierającym ludzi w tym procesie jest oparcie się w pracy nad przekraczaniem nawyków na mocnych stronach. Jeśli na przykład ktoś zbyt łatwo zaraża się emocjami i z tego powodu unika osób „rozemocjonowanych”, to można mu pomóc wykorzystać ten stan do zobaczenia, że druga strona też obawia się swoich emocji. Czyli – że coś nas łączy, czego możemy się nawzajem nauczyć. Początkowo potrzebny jest akt woli, ale potem – zamiast murów doświadczamy kontaktu, co jest dużo przyjemniejsze i bezpieczniejsze.
Autorzy: Dorota Szczepan Jakubowska, Jac Jakubowski
Redakcja: Szymon Niemiec
Autorzy upoważniają do rozpowszechnienia materiałów z zachowaniem autorstwa oraz logo Grupy TROP i tylko na bezpośredni użytek przedsięwzięć zgłoszonych do akcji oraz zarejestrowanych na stronie.